Diego
Mam na imię Diego. Mam około 4-5 lat, jestem dużym psem w typie owczarka niemieckiego. Schroniskowe Ciocie mówią, że jestem piękny, majestatyczny…to dla mnie bardzo miłe, bo w głębi serca czuję się zagubioną, delikatną kruszynką.
Moja opiekunka podejrzewa, że ktoś bardzo mnie skrzywdził, gdy byłem młodziutkim pieskiem. Na tyle, że zostawił mi uraz – i choć staram się zapomnieć, to nadal mam problem z zaufaniem do człowieka. Początkowo kryłem się w budzie, nie było mowy o tym, bym dał się dotknąć. Dzięki pracy mojej opiekunki Martyny oraz kilkora innych osób, stopniowo poszerzam swoje horyzonty. Powolutku poznaję świat poza kojcem – początkowo robiłem to niepewnie, a teraz jestem coraz bardziej zaciekawiony. Ciocie uczą mnie dotyku, ale w tej kwestii potrzeba jeszcze czasu i cierpliwej pracy. Coraz bardziej lubię Ciocię Martynę i coraz chętniej przebywam w jej towarzystwie, tuptając blisko. Nie poznałem jeszcze dobrze smyczy, muszę dopiero nauczyć się chodzenia na niej. Nikt mnie w tym mocno nie pospiesza, dopiero zaczynam wierzyć w człowieka. Bardzo lubię, gdy ktoś bliski przychodzi pogadać ze mną przed kojec. Podchodzę, merdam nieśmiało ogonem i próbuję zrozumieć, o co tej osóbce chodzi.
Przyjechałem do schroniska jako młodziutki piesek…tkwię tu już kilka lat.
To kilka lat leczenia skrzywdzonej psiej duszy. Naprawiania tego, co zniszczył zły człowiek.
Szukam domu z ogrodem w spokojnej okolicy. Szukam domu bez dzieci – mógłbym czuć się źle przy ich chaotyczności. Potrzebuję cierpliwej i empatycznej rodziny, która będzie chciała nade mną pracować, przytuli mnie do serca i nigdy nie zawiedzie. Może to właśnie Ty odmienisz mój świat?
Całuję mokrym noskiem – Diego